Fotograf ślubny Scott Johnson dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat tworzenia zdjęć, które oddają magię szczególnego dnia młodej pary.
Dla szczęśliwej pary jest to jeden z najważniejszych dni w życiu. A dla Scotta Johnsona to kolejny dzień pracy. Jako fotograf ślubny ma za zadanie umiejętnie radzić sobie ze wszystkimi stresami tego wielkiego dnia, koncentrując się na cichym przekształcaniu niepowtarzalnych chwil w cenne wspomnienia.
Scott, weteran branży z 20-letnim stażem, specjalizuje się w imponujących portretach w stylu dzieł sztuki – i dlatego w dużej mierze jest rezerwowany specjalnie na potrzeby tworzenia tych zdjęć. Scott twierdzi jednak, że na popularności zyskuje łączenie zdjęć portretowych z fotografią niepozowaną.
„Od czasu pandemii wiele par zdaje sobie sprawę z tego, że wszystko może przestać być dostępne w jednej chwili” – mówi Scott. „Ludzie chcą spędzać jak najwięcej czasu z krewnymi i przyjaciółmi. Rejestrują te wspomnienia, ponieważ nigdy nie wiadomo, kiedy ich zabraknie”.

Czarno-białe zdjęcie młodej pary, która oddala się od aparatu w cieniu drzewa.
Narzędzia pracy
W trakcie tworzenia swoich wspaniałych, charakterystycznych fotografii Scott korzysta z ogromnych matryc systemu GFX. Ale w przypadku reportażu responsywanego woli mniejsze urządzenia.
„Przeważnie, gdy pracuję nad materiałem dokumentalnym, korzystam z aparatu z Serii X. Obecnie posiadam FUJIFILM X-T5. Nie ma sensu tworzenie reportaży na moim GFX. Gdyby chodziło o portrety lub zdjęcia grupowe, to jak najbardziej, ale nie w tym przypadku”.
Jeśli chodzi o obiektywy, Scott jest zwolennikiem stałoogniskowych – chociaż nie jest to żelazna zasada.
„Często korzystam z FUJINON XF8-16mmF2.8 R LM WR, ale moim ulubionym jest chyba XF33mmF1.4 R LM WR. Jeżeli fotografuję duże wydarzenie, bardzo przydaje się XF90mmF2 R LM WR – uwielbiam usiąść sobie gdzieś z boku i fotografować konkretne osoby”.
„Gdy ludzie nie są świadomi, że w pobliżu jest fotograf, zachowują się naturalnie – i to właśnie wtedy wychodzą najlepsze zdjęcia”.
Robiąc zdjęcie z bliska, Scott upewnia się, że uwaga fotografowanej osoby jest skupiona gdzie indziej.
„Czasami trzeba podejść blisko. Jeśli na przykład na weselu jest iluzjonista, nakładam XF8-16mmF2.8 i podchodzę bardzo blisko, bo wiem, że obiekt nie będzie skupiony na mnie. Po spędzeniu dużej ilości czasu z iluzjonistami wiesz, kiedy robią te najbardziej niespodziewane rzeczy, więc jesteś przygotowany – i trafiasz na najlepsze reakcje”.
Ustawienie aparatu w trybie zdjęć seryjnych umożliwia Scottowi wybranie właściwego wyrazu twarzy obiektu przy obróbce.
„Kiedy robię niepozorowane zdjęcia, korzystam z sekwencji. Kiedy ktoś się śmieje, a ty masz ustawione 8 klatek na sekundę, możesz uchwycić idealny wyraz twarzy. To właśnie wtedy najlepiej sprawdza się tryb seryjny: długa seria krótkich ujęć”.
„Z pewnością podczas przemówień tryb seryjny jest genialny. Mogę zrobić osiem klatek w jednym miejscu, a potem kolejne osiem przy próbie uchwycenia reakcji – oba rezultaty są najczęściej zadowalające”.
Scott podkreśla, że nie jest to ustawienie, które nadaje się do fotografowania całego ślubu.
„Podczas portretowania pary lub zdjęć grupowych, trzeba działać w sposób spokojny i przemyślany”, mówi dalej. „Jeśli twój aparat zacznie klikać i strzelać jak wariat, to młoda para będzie to odczuwać. A przecież ma być miło, spokojnie i na luzie”.
„Fotografując, czuję się zrelaksowany, ponieważ czuję się przy tym pewnie i komfortowo. Jeżeli uda ci się przenieść to uczucie na młodą parę, to też stanie się zrelaksowana i wszystkim będzie łatwiej”.

Czarno-białe zdjęcie gości weselnych przy głównym stole.
Jak podchodzić do ślubnego reportażu?
Dobra fotografia ślubna to nie tylko sprzęt. Dwadzieścia lat doświadczenia zawodowego nauczyło Scotta naturalnego podejścia do dokumentowania tych wyjątkowych wydarzeń. Jedną z najważniejszych wskazówek, których zawsze udziela, jest poświęcenie chwili na wycofanie się i obserwację.
„Chodzi o świadomość tego, co się dzieje na imprezie” – zauważa Scott. „Kiedy już zrobię portrety, idę przeważnie na drinka i odkładam aparat. Przechadzam się wśród gości, słucham rozmów, obserwuję to, co się dzieje, i przez jakieś dziesięć minut nie robię żadnych zdjęć”.
„Staram się wyczuć atmosferę wśród gości. Dobra, tu mamy wesołków. Tutaj ciut starsze osoby. Tu wygłupiają się dzieciaki. Staram się opracować jakiś plan, a nie działać tylko na wyczucie i fotografować, co popadnie”.
„Chodzi o to, żeby wiedzieć, co jest grane. Chcę zrobić na przykład zdjęcie dziecku, ale ono akurat się wygłupia, więc zaczekam 10 minut i wrócę, jak będzie troszkę spokojniejsze. Warto najpierw sfotografować starsze osoby, póki światło na zewnątrz jest dobre, a one w pierwszej kolejności wchodzą na salę”.
„Chodzi o swoistą świadomość społeczną. Bycie osobą otwartą na pewno pomaga”.
Uważna obserwacja to jednak tylko jeden z aspektów tej pracy. Warto wiedzieć, kiedy się uśmiechnąć i zażartować. To może wiele zmienić.
„W dniu ślubu lubię nieraz pożartować” – Scott uśmiecha się. „Przełamuję różne bariery, śmiejąc się z innymi ludźmi. Pomaga to przełamać lody w interakcji z osobami, które nie lubią być fotografowane. W ciągu 20 lat wypracowałem spory repertuar rozwiązań, które pomagają mi pokonywać bariery i skracać dystans z ludźmi. Przynosi to doskonałe rezultaty”.

Zdjęcie gości panny młodej, którzy podchodzą do kościoła. Gałąź na pierwszym tle zasłania twarz panny młodej.
Wskazówki dotyczące ponadczasowych fotografii
Dobre zdjęcia ślubne stają się pamiątkami rodzinnymi – skarbami którymi będą mogły się cieszyć przyszłe pokolenia. Z tego powodu muszą być wykonane z myślą o ponadczasowej jakości.
„Chodzi o to, aby nie ulegać trendom” – zauważa Scott. „Jeden z aktualnych trendów polega na celowym rozmywaniu ruchu. Szczerze mówiąc, nie przepadam za tym. Myślę, że będzie to przypominać kolorową papkę, z którą mieliśmy do czynienia w roku 2010 – czarno-białe zdjęcia z kolorowymi bukietami kwiatów”.
„Aby tworzyć ponadczasowe obrazy, musisz trzymać się ideałów, dla których ludzie cię wynajmują. Mam wypracowaną taką pozycję, że praktycznie nie mam wolnych terminów. Młode pary darzą mnie ogromnym zaufaniem. Mówią: „Wynajęliśmy cię z konkretnego powodu, po prostu rób swoje”. Oczywiście otrzymuję różne prośby i miewam przeróżne wątpliwości”.
„Wczoraj przedstawiałem ofertę na zdjęcia ślubne, a ktoś mnie zapytał: „Czy wykonujesz retusz twarzy?” Powiedziałem: „No cóż, w pewnym stopniu” – opowiada Scott. „Załóżmy, że masz na twarzy krostę albo Twoje dziecko ma podbite oko, bo niedawno się przewróciło. Jednak staram się nie przesadzać z retuszem. Chcę, żeby osoby wyglądały naturalnie i przypominały siebie”.
„To jest trend, który za dziesięć lat będzie mocno krytykowany. Ludzie będą mówić: „Spójrz na moją twarz, ale przesadzili z tym retuszem”.
„Retusz ograniczam do minimum, eliminując tylko największe problemy. Zasadniczo staram się nie dokładać dużo od siebie. Ludzie na moich zdjęciach mają wyglądać naturalnie i prawdziwie. Nie przejaskrawiam nieba ani nie dodaję promieni słonecznych – nie przynosi to dobrych rezultatów”.
„Naturalność jest ponadczasowa. Jasne, modyfikuję nieraz kolory, a niektóre fotografie zmieniam na czarno-białe. Niektóre osoby wyglądają dobrze w sepii, bo używam mnóstwo naturalnego światła. Staram się jednak jak najwięcej zachować w oryginalnej wersji”.

Pannie młodej asystuje druhna w alkowie z oknami.
Ostatnia wskazówka Scotta dotyczy subtelności, którą udało mu się wypracować w toku zawodowej kariery.
„Nie stawiaj się w centrum uwagi. Stań się niewidzialny, ale pozostań obecny” – doradza. „Jeśli potrafisz osiągnąć tę równowagę, Twoje reportażowe zdjęcia mogą być naprawdę świetne”.